Angelo i Kasia poznali się we Włoszech w grupie modlitewnej Focolari, gdzie połączyła ich miłość i wiara w Boga. Ich związek przerywa powrót dziewczyny do Polski i decyzja o wstąpieniu do klasztoru. Angelo przyjeżdża do Warszawy, żeby nakłonić Kasię do zmiany zdania. Czekając na jej decyzję, podejmuje pracę w międzynarodowej korporacji. Firmą zarządza bezwzględna i cyniczna Kris przy pomocy swojej asystentki Miry. W korporacyjnej rzeczywistości, głęboko wierzący Angelo staje się ofiarą drwin i mobbingu. Kris, wykorzystując swoją władzę, bawi się nim i chce zmusić do złamania zasad moralnych, ale jednocześnie jest zafascynowana jego wiarą.
„Obce ciało” to polsko-rosyjsko-włoska koprodukcja w reżyserii Krzysztofa Zanussiego. Twórca „Barw ochronnych” powraca do meritum swojego kina autorskiego, pyta o sprawy najważniejsze i prowokuje do dyskusji. Porusza aktualny temat miejsca Boga w przestrzeni publicznej. Wnikliwie obserwuje podział Polski na katolicką i laicką, stawiając swojego bohatera wobec dwóch skrajnie różnych światopoglądów. Zderza ze sobą dwa systemy wartości utożsamiane przez dwie kobiece bohaterki Kasię i Kris.
EKSPLIKACJA REŻYSERSKA
Film zamierzony jako dramat psychologiczny relacjonuje zderzenie korporacyjnego cynizmu z młodzieńczym idealizmem. Przewrotność pomysłu zasadza się na tym, że stroną prześladowaną jest autentyczny chrześcijanin, a po drugiej stronie stoi rząd kobiet wyzwolonych, które w cynizmie i brutalności postępowania prześcigają mężczyzn. Rezultat starcia jest nierozstrzygnięty - idealizm chwieje się, a cynizm pęka, choć daleko mu do nawrócenia.
Część filmu dzieje się w Rosji, gdzie bohater spotyka oznaki prawosławnego odrodzenia, z drugiej strony dzięki niezrozumieniu otaczającej rzeczywistości pada ofiarą kryminalnych intryg i wewnętrznych rozgrywek w korporacji.
Genealogia kobiety wyzwolonej zahacza o czasy minione. Matka bohaterki
jest emerytowanym stalinowskim sędzią, która swoim nieprzejednaniem kompromituje córkę w korporacji.
Film nie ma w zamierzeniu promować mizoginizmu, przeciwnie o feminizmie można powiedzieć, że jest jak cholesterol: dzieli się na dobry i zły. Dobry broni praw kobiet, zły lansuje wśród kobiet najgorsze męskie przywary, nieprzejednane parcie do kariery po trupach.
MUZYKA
OBSADA